DEBORAH MILANO: TUSZ DO RZĘS DIVINE VS LASH CREATOR - KTÓRY WARTO KUPIĆ?
6/21/2018
/
10
Znacie kosmetyki do makijażu Deborah Milano? Ja, moje pierwsze spotkanie z tą marką zaczęłam od tuszu do rzęs, a właściwie od dwóch, które kupiłam w promocyjnej cenie w jednej z drogerii. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam czym różnią się od siebie pogrubiające maskary Deborah: Divine Volume&Curves oraz Lash Creator Volume&Care i którą z nich warto kupić.
Divine Volume&Curves
Maskara pogrubiająca i podkręcająca rzęsy. Wzbogacona o "Triple Deep Black Complex" zapewniający rzęsom intensywny kolor, naturalną gumę klonową chroniącą strukturę włosków oraz mikro-sfery krzemionki, które zapewniają idealne pokrycie rzęs od nasady aż po końce. Formuła tuszu podkręca je i utrzymuje ten efekt przez cały dzień.
Tradycyjna, lekko wyprofilowana szczoteczka bardzo fajnie rozczesuje rzęsy i równomiernie pokrywa je tuszem. Nie tworzy grudek, nie skleja, a efekt można stopniować poprzez dodawanie kolejnych warstw. Tusz lekko podkręca rzęsy, ale nie oszukujmy się, nie jest to efekt, który utrzyma się przez pół dnia. Pogrubia, ale nie spektakularnie. Pozwala na uzyskanie ładnego, dziennego efektu.
Lash Creator Volume&Care
Intensywnie pogrubiający tusz do rzęs, który dzięki zawartości m.in. keratyny wspomaga naturalny przyrost rzęs i poprawia ich kondycję. Specjalnie opracowana formuła zwiększa objętość rzęs nie sklejając ich i perfekcyjnie rozdzielając.
Maskara Lash Creator wypada gorzej w porównaniu z kolegą u góry. Ma tendencję do sklejania rzęs i zdarzy jej się pozostawić nieestetyczne grudki. Niby pogrubia bardziej, ale nie jestem z tego efektu zadowolona. Ponadto, jeśli chcemy więcej popracować szczoteczką żeby rzęsy bardziej wydłużyć, to są one wtedy mocniej sklejone/oblepione tuszem i nie wygląda to już dobrze. Szczególnie jeśli podobnie jak ja, macie trzy rzęsy na krzyż.
Deborach Milano Divine vs. LashCreator - który tusz wybrać?
Szczerze mówiąc, między tuszami nie ma zbyt dużej różnicy. Lash Creator bardziej pogrubia i bardziej skleja rzęsy, a Divine lekko podkręca i lepiej je rozczesuje. Trwałość obu tuszy i odporność na różne warunki atmosferyczne jest podobna. Nie rozmazują się, nie kruszą i bez problemu można je usunąć z oka zwykłym płynem micelarnym.
Do gustu bardziej przypadł mi Divine Volume&Curves. Wyprofilowana szczoteczka przyjemnie aplikuje tusz na rzęsy, sprawiając że są delikatnie podkreślone i minimalnie podkręcone. Uważam jednak, że oba tusze, kosztujące około 40 zł nie są warte swojej ceny. Nie dają spektakularnych efektów, nie wywołały u mnie zachwytu i wcale nie są lepsze od tuszy za kilkanaście złotych.
Znacie kolorówkę Deborah Milano? Miałyście okazję czegoś używać?
Szkoda, że żaden nie daje efektu wow.
OdpowiedzUsuńNo niestety :(
UsuńEfekt zdecydowanie dla mnie za słaby :P
OdpowiedzUsuńDla mnie też!
UsuńTo dla mnie lepszy chyba Divine hahaha, nie lubie posklejanych rzes :D
OdpowiedzUsuńOj chyba nikt nie lubi :D
UsuńJa ostatnio dużo chętniej sięgam po tusze, które mają silikonowe szczoteczki.
OdpowiedzUsuńJa właśnie rzadko trafiam na fajne z silikonowymi. Coś polecasz szczególnie?
UsuńJa mam teraz Dream Look i OMG, jak on skleja :/
OdpowiedzUsuńZapamiętam! Będę omijać ;)
Usuń