MINI RECENZJA KREMU BB GOSH

Dzisiejsza recenzja będzie krótka, bo na podstawie jednego użycia nie wiele da się powiedzieć o produkcie. A jest nim BB Cream Gosh Cosmetics w odcieniu 02 Beige.

Niestety w sklepie, w którym robiłam zakupy nie mieli próbki w moim kolorze, więc wzięłam o numer ciemniejszy - 02 Beige (w sprzedaży są cztery odcienie). I jest dla mnie zdecydowanie za ciemny. Co więcej mocno wpada w pomarańczowy kolor. Poniżej widzicie porównanie do innych kremów BB których używam na co dzień.


Kremem "BB" tego produktu bym nie nazwała. Jest dużo cięższy na twarzy i bardziej przypomina mi podkład. Ma dosyć mokrą konsystencję, która nie stapia się tak świetnie ze skórą do czego jestem przyzwyczajona i wymaga dosyć długiego wcierania. Krycie określiłabym jako średnio-słabe. Daje efekt odświeżenia twarzy i lekkiego 'glow'.


Niestety nie  mogę powiedzieć czy produkt wysusza skórę i zatyka pory bo zbyt krótko i jednorazowo miałam go na swojej twarzy. Jednak patrząc na skład nie widzę na pierwszy rzut oka składników pielęgnujących.

Produkt zawiera filtr SPF 15 i na allegro kosztuje około 55zł za 30ml.

"BB Cream" Gosha w porównaniu za azjatyckimi produktami wypada zdecydowanie słabo. Uważam, że jest zbyt drogi, gorszy nawet od BB od Ireny Eris i jak dla mnie zbyt ciężki.

19 komentarzy:

  1. Widząc miniaturkę zdjęcia i tytuł pomyślałam: "O nie, znowu nowy BB krem, który pewnie będę chciała mieć". Na szczęście twoje recenzja sprawiła, że moje pieniążki mogą czuć się bezpieczne :) W dużej mierze przekonała mnie wysoka cena. Faktycznie lepiej dołożyć kilka złotych i kupić jakiś azjatycki. Muszę w końcu dokładnie przejrzeć Twoje recenzje na ich temat, bo mam chęć je w końcu wypróbować, a ciągle dumam na który się zdecydować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tydzień szykuję kolejną recenzję, więc bądź czujna:)

      Usuń
  2. zdecydowanie wole swoj z Bielendy;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka cena, a cudów żadnych z nim nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja coś nie mogę zrozumieć szału na kremy BB :( chyba, że jeszcze nie trafiłam na idealny dla mojej buzi..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja azjatyckie bb kremy lubię:) Są lekkie, dają ładny efekt na buzi i idealnie stapiają się z cerą. Nie używam podkładów więc są dla mnie idealnym wyjściem.

      Usuń
  5. Bardzo sztucznie na twarzy wygląda :/

    OdpowiedzUsuń
  6. faktycznie dosyć ciemny jest...

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. zostałaś otagowana :)

      http://simplyawoman86.blogspot.co.uk/2012/09/tag-moja-pielegnacja-paznokci.html

      Usuń
  8. Ale ciemny !
    I taki sztuczny efekt robi .

    OdpowiedzUsuń
  9. trochę słabe krycie i mała gama kolorystyczna... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. swietna recenzja - faktycznie slabo wypada przy azjatyckich bb

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe jak sprawdza się na dłuższą metę;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Raczej nie eksperymentuję z kremami BB. Jeśli czasem po jakiś sięgam to tylko po starą sprawdzoną Misshę. Wszelkie Garniery, Eveliny czy Maybelliny to jakaś pomyłka.

    OdpowiedzUsuń
  13. No faktycznie bez szału...ja jestem napalona po Twojej poprzedniej recenzji na Lioele Dollish Veil Vita BB, o wiele ciekawiej się prezentuje :) Ja w tej chwili używam kremu tonującego z Pharmacerisa, jak dla mnie spoko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejna marka, która jedzie na popularności azjatyckich pierwowzorow :) Mnie jakoś bb w ogóle nie zachęcają - całe to zamieszanie z doborem odpowiedniego koloru, zakupy przez internet, bo stacjonarnie nie ma... Chyba jednak zostanę przy kremie tonującym ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. lubie BB kremy :)
    fakt z tym kolorem widac ci plamki na twarzy jeasniejszy odcien zdecydowanie byl by leszy ale i tak widac ze fajnie dal wlasnie taki efekt glow :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz:)

Odpowiedzi na Wasze pytania zamieszczam u siebie na blogu.
Proszę o nie umieszczanie w komentarzach linków do blogów i rozdań - takie wpisy będą przeze mnie usuwane.