CLINIQUE - HIGH IMPACT MASCARA


Jakiś czas temu drogeria Douglas zrobiła promocję pt. "wymień stary tusz na miniaturkę Clinique", której to oczywiście nie mogłam sobie odpuścić. W zamian za zaschniętego, pustego żółtego Lovely (którego z resztą bardzo lubię) dostałam miniaturkę (3,5 ml) maskary high impact Clinique. Jej pełna wersja (8 ml) kosztuje około 100zł.



Opis producenta

Mocno nasycony pigmentami kolor błyskawicznie dodaje oczom blasku. Zwiększa objętość i długość każdej rzęsy z osobna, aby nadać im bardziej wyrazisty wygląd. Czysty, głęboki kolor podkreśla ten efekt. Użyj tego tuszu do rzęs raz, a już zawsze bez niego będziesz czuć się naga. Przetestowany okulistycznie.

Właściwości: Zwiększenie objętości i pogrubienie
 

Muszę przyznać, że tusz jest naprawdę kruczoczarny tak jak zapewnia producent i ma bardzo fajną szczoteczkę. Włoski są dość gęsto umiejscowione dzięki czemu porządnie przeczesują rzęsy, nie pozostawiając po sobie grudek. Miniaturka była naprawdę bardzo wydajna i te 3,5 ml wystarczyło mi na zaskakująco długo, zachowując swoje właściwości i nie zasychając zbyt szybko. 

Robiąc zdjęcia porównawcze zauważyłam jak bardzo liche mam rzęsy.. Chyba muszę im jakąś odżywkę zafundować. Polecacie coś konkretnego? 

Na rzęsach dwie warstwy. Jedna tworzy bardzo delikatny i subtelny efekt.



Jak same widzicie jakiś efekt jest. Ale.. No właśnie.. Nie jest oszałamiający prawda? Rzęsy są lekko wydłużone, pogrubione, ale w naturalny sposób. Od tuszu z tej półki cenowej oczekiwałam większego szału. Nie obsypuje się, nie rozmazuje, nie tworzy grudek, nie ma też tendencji do sklejania rzęs a z demakijażem problemów nie ma. Szczerze mówiąc nie widzę między nim a tańszymi tuszami żadnej różnicy. Cieszę się, że nie kupiłam go za własne pieniądze bo byłabym zła. 

Też miałyście tą maskarę? Jak się u Was sprawdziła?

P.s. pamiętajcie, żeby trzymać stare tusze na wypadek takich akcji;)


20 komentarzy:

  1. Miałam, a właściwie jeszcze mam i można nim pomalować jeszcze rzęsy. też strczył mi na dość długo i jego trwałość była godna pochwały.

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam tez ten tusz, i był rewelacyjny, powaliła mnie jego trwałość...:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z moimi rzęsami robiła niewiele;/

    OdpowiedzUsuń
  4. mam, jest ok, ale niestety szału to nie ma:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją w swoich zbiorach i czeka na swoją kolej, ale co o niej czytam to każdy ma inne odczucia, a na oczach dla mnie jest za słaba;/

    OdpowiedzUsuń
  6. przyjrzałam sie Twoim recenzjom, żadna nie wydaje mi się fałszywie napisana, także ten model nieoznaczania ma jednak duży sens :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ją bardzo lubię. Szału nie robi, ale daje bardzo naturalny efekt i jest trwała:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja aktualnie używam odżywki FEG - stosuję 2 tygodnie, a już widzę pierwsze efekty, także polecam Ci ją. Nie jest tak droga, jak Revitalash czy Xlash, a ma w składzie ten magiczny składnik, który powoduje wzrost rzęs... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też mam tą próbkę, ale jeszcze jej nie używałam. Z tego co widzę daje ładny efekt, ciekawa jestem jak sprawdzi się u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie mam zamiar o niej pisać :D U mnie też efekt jest "jakiś" ale bez szału i na pewno jej nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam próbkę tej maskary i strasznie mnie uczuliła: łzy lały mi się strumieniami.
    Cieszę się, ze nie kupiłam jej pełnowymiarowego opakowania bo bym była na siebie bardzo zła.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja ją właśnie polubiłam za delikatny i naturalny efekt, nałożona nawet kilku warstwami nie skleja mi rzęs. Oczywiście jej cena to spory minus i na pewno nie kupię pełnowymiarowego opakowania, ale chętnie przygarnę następną miniaturkę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też mam tę miniaturkę, ale ja ją polubiłam - fajny codzienny tusz, znakomicie sprawdza się do lekkiego makijażu oka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam miniaturę jakiś czas temu, ale też mnie nie zachwyciła, od tuszu wymagam - co tu dużo kryć - spektakularnego efektu, a niestety po Clinique moje rzęsy wyglądały kiepsko. Wiem, że są tusze, które z moich rzęs wyczarować cuda, ale na pewno nie jest to Clinique...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mam tej maskary, ale jej używałam i byłam zachwycona. Wprawdzie efekt nie był jakiś spektakularny, ale tusz świetnie się nakładał, nie rozmazywał i nie osypywał. Myślę, że gdyby nie cena to bym się na niego skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Efekt może nie jest wow, ale jest ładny, świeży, naturalny i promienny ;) Widać też lekkie podkręcenie ;) Chętnie bym go przetestowała, może się załapię na jakąś kolejną akcję ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja miałam też miniaturkę, ale mnie nie zachwycił ten tusz:/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz:)

Odpowiedzi na Wasze pytania zamieszczam u siebie na blogu.
Proszę o nie umieszczanie w komentarzach linków do blogów i rozdań - takie wpisy będą przeze mnie usuwane.